PATATAJ PO BAKAKAJ
na podstawie opowiadań, powieści i dramatów Witolda Gombrowicza
XXVIII premiera Grupy Teatralnej "od jutra" Premiera: 15 października 2002r. OBSADA Paweł - Łukasz Król Alicja - Joanna Rybus Matka Alicji - Ola Grzelak Matka Pawła - Karolina Sikorska Ojciec Pawła - Kamil Baranowski Anioł - Sylwia Grzymała Diabeł - Martyna Grzymała Scenariusz, reżyseria, kostiumy, dekoracje Krzysztof Ryzlak Choreografia - Izabella Borkowska Przygotowanie wokalne Katarzyna Karolak - Koszańska Opracowanie muzyczne Sławomir Pijanowski, Zbyszek Jędrzejczyk |
Pochodzę z rodziny szlacheckiej, która przez jakieś 400 lat miała posiadłości na Żmudzi niedaleko Wilna i Kowna. Ta moja rodzina była nieco lepsza pod względem stanu posiadania, urzędów, koligacji od przeciętnej szlachty polskiej, ale nie należała do arystokracji. Nie będąc hrabią miałem pewną ilość ciotek hrabin, ale hrabiny też nie były w najlepszym gatunku, były takie sobie.
Mój ojciec? Piękny mężczyzna, rasowy, okazały, a też poprawny, punktualny, obowiązkowy, systematyczny, o niezbyt rozległych horyzontach, niewielkiej wrażliwości w rzeczach sztuki, katolik, ale bez przesady.
A moja matka była żywa, wrażliwa, obdarzona dużą wyobraźnią, leniwa, niezaradna, nerwowa i bardzo pełna urazów, fobii i iluzji.
Ja artystą jestem po matce. Po ojcu jestem trzeźwy, spokojny i opanowany. Ale moja matka miała też jedną cechę wysoce drażniącą, należała mianowicie do osób, które nie umieją zobaczyć siebie takimi jakimi są. Więcej, ona widziała siebie akurat na opak i to już miało cechy prowokacji. Nie wiedziała jak świetnym jest pedagogiem. Nic bardziej zdrowego, pouczającego, wyrabiającego charakter i rozum od jej wad straszliwych. Ona była dla mnie szkołą wartości.
"Dzienniki" Witold Gombrowicz
Mój ojciec? Piękny mężczyzna, rasowy, okazały, a też poprawny, punktualny, obowiązkowy, systematyczny, o niezbyt rozległych horyzontach, niewielkiej wrażliwości w rzeczach sztuki, katolik, ale bez przesady.
A moja matka była żywa, wrażliwa, obdarzona dużą wyobraźnią, leniwa, niezaradna, nerwowa i bardzo pełna urazów, fobii i iluzji.
Ja artystą jestem po matce. Po ojcu jestem trzeźwy, spokojny i opanowany. Ale moja matka miała też jedną cechę wysoce drażniącą, należała mianowicie do osób, które nie umieją zobaczyć siebie takimi jakimi są. Więcej, ona widziała siebie akurat na opak i to już miało cechy prowokacji. Nie wiedziała jak świetnym jest pedagogiem. Nic bardziej zdrowego, pouczającego, wyrabiającego charakter i rozum od jej wad straszliwych. Ona była dla mnie szkołą wartości.
"Dzienniki" Witold Gombrowicz
Zdjęcia ze spektaklu
Foto: archiwum Grupy