MRrrOŻKI
na podstawie opowiadań z tomu "MAŁE PROZY" Sławomira Mrożka
XXXI premiera Grupy Teatralnej "od jutra" Premiera: 3 marca 2007r. SCENY ARTYSTA - PROKURATOR -WRÓCIĆ, NIE WRÓCIĆ -PRZESTROGA - PRAXIS - PODEJRZENIE - KRAWCOWA - PAMIĘĆ - TRÓJKĄT OBSADA Szymon Piotrowski - LIS Agata Dębczyńska - KURA Paula Nowogórska - JA 1, SPRZEDAWCZYNI, TAJNIAK 2 Ewelina Stankiewicz - DYREKTOR, JA 2, KRAWCOWA Krzysztofa Balińska - URZĘDNICZKA, JA 3, TAJNIAK 1 Wioleta Tuchorska - KOBIETA 1, JA 4 Joanna Jezierska - KOBIETA 2, JA 5 Scenariusz, reżyseria, kostiumy, scenografia, opracowanie muzyczne - Krzysztof Ryzlak W spektaklu wykorzystano muzykę Abla Korzeniowskiego Zgranie muzyki - Radosław Rojewski Nieoceniona pomoc scenograficzno-rekwizytowa - Marta Hella Fijałkowska |
Sam nie wiem, czy czytając "Małe prozy" Mrożka, powinienem się cieszyć czy raczej smucić. Dlaczego? A dlatego chociażby, że te miniatury literackie, pisane w latach osiemdziesiątych XX wieku, opisujące ówczesną rzeczywistość społeczną i polityczną, brzmią nadal bardzo prawdziwie i aktualne. I nie wiem czy to my, przez te ćwierć wieku, zatrzymaliśmy się w miejscu, czy nasza historia tak szybko zatoczyła koło… Nadal tropimy wrogów, niszczymy przyjaciół, obwiniamy Żydów, pchamy się na stołki, mamy przerost ambicji, żyjemy ponad stan, działamy na pokaz. A każda nowa władza mami nas obietnicami lepszego dziś.
A MY? Ani "ślepi i głupi" jak Kura, ani "przebiegli i sprytni" jak Lis - najbardziej lubimy te nasze "nocne Polaków rozmowy". Rozmowy i opowieści o niczym i o wszystkim. Bo przecież "kto jak kto", ale MY znamy się na wszystkim i na każdy temat mamy własne zdanie. I żeby nie było nudno, zazwyczaj odmienne od naszego rozmówcy. MY wiemy, MY znamy - a ONI to niczego nie wiedzą i zawsze wszystko psują. I tylko w chwili refleksji zauważamy, że MY to przecież ONI. Jednak dla spokoju ducha szybko pozbywamy się tej myśli, bo przecież nie jesteśmy SOBIE wrogiem. MY to MY - a ONI to... szkoda gadać! Z tych narodowych obsesji uwolnić nas może chyba jedynie humor - humor Mrożka, który bez najmniejszych zahamowań mówi nam, że tylko śmiech i dystans potrafią ocalić nas przed nami samymi. Ale śmiech ten nie może być pustym rechotem jak po sprośnym dowcipie.
Stąd też to potrójne "Rrr" w tytule spektaklu - trochę warczące, trochę straszące, trochę mrożące - jakbyśmy, mimo uśmiechu na ustach, chcieli otrząsnąć się z ukazanej rzeczywistości. Krzysztof Ryzlak
A MY? Ani "ślepi i głupi" jak Kura, ani "przebiegli i sprytni" jak Lis - najbardziej lubimy te nasze "nocne Polaków rozmowy". Rozmowy i opowieści o niczym i o wszystkim. Bo przecież "kto jak kto", ale MY znamy się na wszystkim i na każdy temat mamy własne zdanie. I żeby nie było nudno, zazwyczaj odmienne od naszego rozmówcy. MY wiemy, MY znamy - a ONI to niczego nie wiedzą i zawsze wszystko psują. I tylko w chwili refleksji zauważamy, że MY to przecież ONI. Jednak dla spokoju ducha szybko pozbywamy się tej myśli, bo przecież nie jesteśmy SOBIE wrogiem. MY to MY - a ONI to... szkoda gadać! Z tych narodowych obsesji uwolnić nas może chyba jedynie humor - humor Mrożka, który bez najmniejszych zahamowań mówi nam, że tylko śmiech i dystans potrafią ocalić nas przed nami samymi. Ale śmiech ten nie może być pustym rechotem jak po sprośnym dowcipie.
Stąd też to potrójne "Rrr" w tytule spektaklu - trochę warczące, trochę straszące, trochę mrożące - jakbyśmy, mimo uśmiechu na ustach, chcieli otrząsnąć się z ukazanej rzeczywistości. Krzysztof Ryzlak
Mrożek tropił i podważał absurdy życia w kraju realnego socjalizmu, ale też zbanalizowane, najczęściej postromantyczne, stereotypy kształtujące świadomość Polaków. W języku potocznym na stałe zagościła fraza "jak z Mrożka", określająca szczególnie bezsensowne, wynaturzone aspekty codzienności. Przykładami zaczerpniętymi z jego utworów posługiwano się dyskusjach.
"Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie i intelektualnie, niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość." Sławomir Mrożek
"Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie i intelektualnie, niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość." Sławomir Mrożek
Zdjęcia ze spektaklu
Foto: Krzysztof Ryzlak, archiwum Grupy