List do świata
na podstawie sztuki Williama "Lucy Piękność z Amherst" w tł. L. Marjańskiej i wierszy Emily Dickinson w tł. S. Barańczaka
X premiera monodramu Grupy - 1 kwietnia 2006 r. Wykonanie JOANNA MARCINIAK Muzyka - Eric Satie Zgranie muzyki i wierszy - Radosław Rojewski Prezentacje multimedialne - Adrian Lewandowski Kostium wg Podręcznika dla Pań Godey`a Barbara Szczygielska Pomoc techniczna Kamil Baranowski, Łukasz Kaczmarek Scenariusz i inscenizacja, scenografia, opracowanie muzyczne - Krzysztof Ryzlak |
Aktorka grająca Emily częstowała publiczności keksem według jej przepisu, a w powietrzu roznosił się lekko romantyczny i z pewnością poetyczny klimat. Zapewniała go między innymi magiczna gra świateł, zagadkowe historie przedstawiane za pomocą projekcji oraz wiersze Emily Dickinson, które nabierały wyjątkowego wyrazu dzięki wspaniałej grze aktorki.
Skoro nie mogłam mieć Wszystkiego
Nie dbałam o brak mniejszych Rzeczy.
Te dwie początkowe linijki wiersza nr 985 są świadomie stworzonym znakiem, próbą nadania znaczenia życiu i własnemu zachowaniu wobec życia. Wycofanie się, podstawowy gest tego życia - zostaje interpretowane jako logiczna konsekwencja przesłanki, jaką podsuwa doświadczenie. Tą podstawową przesłanką jest paradoksalny fakt, iż nasza egzystencja na ziemi, z pozoru rzucając nas w objęcia Wszystkiego, jednocześnie nas z tych objęć wydziera: Wszystkiego bez wyjątku tak naprawdę posiąść nie można, a zatem doświadczenie istnienia okazuje się jednym pasmem strat; nieprzerwanym procesem odzierania i ogołacania nas z tego, co nam rzekomo było dane czy choćby tylko obiecane. W potocznym rozumieniu egzystencji dopiero moment śmierci odbiera nam Wszystko. Emily Dickinson przesuwa ten moment wstecz - tak daleko wstecz, że w gruncie rzeczy pokrywa się on z momentem narodzin. To dlatego kilkanaście spośród jej najbardziej poruszających wierszy operuje niezwykłą perspektywą śmierci za życia, punktem widzenia kogoś, kto umarł, ale zachowuje świadomość - i resztkami tej świadomości łowi ostatnie okruchy Wszystkiego, ostatnie "mniejsze Rzeczy" tego świata. Gest wyrzeczenia się "mniejszych Rzeczy" tego świata "skoro nie można mieć Wszystkiego" - mógłby jednak poprzestać na przyjęciu formy prywatnej ascezy, tego dosłownego wycofania się i odosobnienia, które w oczach współczesnych sąsiadów uczyniło z Emily Dickinson miejscową dziwaczkę, a w idealizującej wizji potomnych tajemniczą "mniszkę z Nowej Anglii". Gest wyrzeczenia przerodził się jednak - zarazem i przede wszystkim w twórczość. Mogło tak się stać dlatego, że umysł poetki, kształcony na protestanckiej teologii, wyćwiczony był w dostrzeganiu paradoksów i akceptowaniu wewnętrznych sprzeczności. Taką podstawową wewnętrzną sprzecznością, głównym konfliktem dramatu rozgrywającego się w jej poezji, było w tym wypadku założenie, że choć Życie bezustannie rabuje nas ze skarbu, jakim jest Wszystko - jednocześnie nie pozwala nam o istnieniu tego skarbu zapomnieć. Przypomina nam o nim nawet za zatrzaśniętymi drzwiami naszego "ja", szturmując naszą uwagę, pamięć czy wyobraźnię tysiącami owych "mniejszych Rzeczy", w których odbija się w pomniejszeniu niezmierzone bogactwo świata. Jeśli dusza jest pokojem o zatrzaśniętych drzwiach - jest to, mimo wszystko, pokój z oknem.
Stanisław Barańczak
Nie dbałam o brak mniejszych Rzeczy.
Te dwie początkowe linijki wiersza nr 985 są świadomie stworzonym znakiem, próbą nadania znaczenia życiu i własnemu zachowaniu wobec życia. Wycofanie się, podstawowy gest tego życia - zostaje interpretowane jako logiczna konsekwencja przesłanki, jaką podsuwa doświadczenie. Tą podstawową przesłanką jest paradoksalny fakt, iż nasza egzystencja na ziemi, z pozoru rzucając nas w objęcia Wszystkiego, jednocześnie nas z tych objęć wydziera: Wszystkiego bez wyjątku tak naprawdę posiąść nie można, a zatem doświadczenie istnienia okazuje się jednym pasmem strat; nieprzerwanym procesem odzierania i ogołacania nas z tego, co nam rzekomo było dane czy choćby tylko obiecane. W potocznym rozumieniu egzystencji dopiero moment śmierci odbiera nam Wszystko. Emily Dickinson przesuwa ten moment wstecz - tak daleko wstecz, że w gruncie rzeczy pokrywa się on z momentem narodzin. To dlatego kilkanaście spośród jej najbardziej poruszających wierszy operuje niezwykłą perspektywą śmierci za życia, punktem widzenia kogoś, kto umarł, ale zachowuje świadomość - i resztkami tej świadomości łowi ostatnie okruchy Wszystkiego, ostatnie "mniejsze Rzeczy" tego świata. Gest wyrzeczenia się "mniejszych Rzeczy" tego świata "skoro nie można mieć Wszystkiego" - mógłby jednak poprzestać na przyjęciu formy prywatnej ascezy, tego dosłownego wycofania się i odosobnienia, które w oczach współczesnych sąsiadów uczyniło z Emily Dickinson miejscową dziwaczkę, a w idealizującej wizji potomnych tajemniczą "mniszkę z Nowej Anglii". Gest wyrzeczenia przerodził się jednak - zarazem i przede wszystkim w twórczość. Mogło tak się stać dlatego, że umysł poetki, kształcony na protestanckiej teologii, wyćwiczony był w dostrzeganiu paradoksów i akceptowaniu wewnętrznych sprzeczności. Taką podstawową wewnętrzną sprzecznością, głównym konfliktem dramatu rozgrywającego się w jej poezji, było w tym wypadku założenie, że choć Życie bezustannie rabuje nas ze skarbu, jakim jest Wszystko - jednocześnie nie pozwala nam o istnieniu tego skarbu zapomnieć. Przypomina nam o nim nawet za zatrzaśniętymi drzwiami naszego "ja", szturmując naszą uwagę, pamięć czy wyobraźnię tysiącami owych "mniejszych Rzeczy", w których odbija się w pomniejszeniu niezmierzone bogactwo świata. Jeśli dusza jest pokojem o zatrzaśniętych drzwiach - jest to, mimo wszystko, pokój z oknem.
Stanisław Barańczak
Emily Dickinson
... urodziła się 10 grudnia 1830 r. w Amherst (Massachusetts). Była córką zamożnego prawnika, wychowującego trójkę swoich dzieci w surowym, protestanckim duchu. Żyła w samotności - odizolowana od świata, zajmując się rodzicami, domem i ogrodem. Z biegiem czasu poetka przestała opuszczać nawet swój pokój, prawie w ogóle unikając kontaktów z ludźmi. Amherst opuściła tylko kilka razy udając się na wycieczki do Filadelfii, Waszyngtonu i dwa razy do Bostonu. W 1862 r. wysłała kilka wierszy do "Atlantic Monthly", ale redaktor Thomas Wentworth Higginson, zaskoczony ich niezwykłą w owych czasach, nowatorską formą odmówił druku, pozostając jednak z autorką w stałym kontakcie.
Mimo to za życia poetki w czasopismach ukazało się - anonimowo i bez jej wiedzy - siedem wierszy. Dopiero po śmierci (15 maja 1886 r.) jej młodsza siostra, Lavinia - ku swojemu kompletnemu zaskoczeniu - odnalazła w zamkniętym na klucz kuferku rękopisy aż 1775 (!) wierszy Emily. Dzięki staraniom Lavinii, malarka Mavel Loomis Todd i wspomniany już Higginson podjęli się wydania poetyckiej twórczości Emily. Niestety, mieli oni małe pojęcie o artystycznej wartości tych utworów i poprawili je zgodnie z ówcześnie obowiązującymi konwencjami estetycznymi. Na ogłoszenie wielu wierszy w ogóle się nie zdecydowali. Dopiero po 65 latach, w 1955 ukazała się kompletna edycja poezji "Piękności z Amherst", zredagowana przez Thomasa H. Johnsona. Wtedy dopiero medytacyjna liryka Emily została doceniona, a autorkę uznano za najwybitniejszą i najbardziej oryginalną poetkę amerykańską.
Mimo to za życia poetki w czasopismach ukazało się - anonimowo i bez jej wiedzy - siedem wierszy. Dopiero po śmierci (15 maja 1886 r.) jej młodsza siostra, Lavinia - ku swojemu kompletnemu zaskoczeniu - odnalazła w zamkniętym na klucz kuferku rękopisy aż 1775 (!) wierszy Emily. Dzięki staraniom Lavinii, malarka Mavel Loomis Todd i wspomniany już Higginson podjęli się wydania poetyckiej twórczości Emily. Niestety, mieli oni małe pojęcie o artystycznej wartości tych utworów i poprawili je zgodnie z ówcześnie obowiązującymi konwencjami estetycznymi. Na ogłoszenie wielu wierszy w ogóle się nie zdecydowali. Dopiero po 65 latach, w 1955 ukazała się kompletna edycja poezji "Piękności z Amherst", zredagowana przez Thomasa H. Johnsona. Wtedy dopiero medytacyjna liryka Emily została doceniona, a autorkę uznano za najwybitniejszą i najbardziej oryginalną poetkę amerykańską.
Zdjęcia ze spektaklu
Foto: Michał Jabłoński, archiwum Grupy